O tym, jak wyznaczać swoje granice. O tym, jak ich pilnować. O tym, jak nie naruszać cudzych. Milczenie Julie, elektryzujący debiut Leonardo Van Dijla, zagości na polskich ekranach już 10 stycznia. Zapiszcie sobie tę datę, żeby nie umknęła Wam w okołoświątecznym chaosie.
Dawno nie było w kinie debiutu tak konsekwentnego i opierającego się utartym schematom opowieści o młodej osobie, na której wywierana jest presja. W tej historii, której tło stanowi wejście w świat profesjonalnego tenisa, nie ma rakiet roztrzaskanych o kort – jest za to cicha walka o przetrwanie.
Belgijski kandydat do Oscara, nagrodzony w Cannes i nominowany do Europejskich Nagród Filmowych elektryzujący debiut Leonarda van Dijla. Julie to świetnie zapowiadająca się młoda tenisistka, która swoim talentem przewyższa o głowę koleżanki z akademii. Nagle w kierunku jej trenera padają oskarżenia o nadużycia wobec zawodniczek. Dziewczyna coś wie, ale postanawia milczeć… Milczenie Julie to poruszające i precyzyjne studium dominacji, odsłaniające kulisy wewnętrznej walki głównej bohaterki o siebie i swoją przyszłość. Van Dijl pokazuje świat Julie bez emocjonalnego szantażu, z szacunkiem i cierpliwością, chociaż gdzieś w środku buzuje napięcie.