English

Rzecz pięknie nieprzewidywalna. „Vogue” o Froncie Wizualnym

26/07/24
Reas, reż. Lola Arias
Wciąż zaskakiwać, nie odcinać kuponów. Wyborcza.pl o Léi Seydoux

Szalone, zaskakujące, przekraczające ramy klasycznej narracji. I po prostu piękne. Filmy zamieszkujące Front Wizualny traktują kino nie tyle (lub: nie tylko) jako narzędzie do prowadzenia opowieści, ale jako punkt wyjścia do twórczej zabawy, eksperymentu, szukania granic, gdzie może dotrzeć lub które może przekroczyć osoba z kamerą.

Co zobaczymy w ramach tegorocznego Frontu Wizualnego? Przeczytajcie tekst Anny Sańczuk dla Vogue.pl.


Jak mówi dyrektorka artystyczna festiwalu, a zarazem kuratorka Frontu Wizualnego, Ewa Szabłowska: – To najciekawsze filmy z danego sezonu, które przynoszą różne spojrzenia na to, jak kino może się łączyć ze sztuką. Są to filmy tworzone przez artystów, którzy czasem mają potrzebę rozluźnienia klasycznej narracji i nakręcenia filmu eksperymentalnymi środkami, albo po prostu obrazy o sztuce i twórcach.

W 2024 roku będzie to 10 obrazów, pośród których znajdziemy wszystkie filmowe gatunki, od thrillera przez odjechany musical czy tropikalny erotyk po psychoanalityczny esej o twórcy psychoanalizy. Jak pisze w tekście programowym kuratorka: „Łączy je rewolucyjna energia, nieskrępowana wyobraźnia artystów oraz niezgoda wobec konwencjonalnych narracji i przewidywalnych formatów. Front Wizualny to bardziej maksymalizm niż minimalizm, bo wbrew temu, co twierdzą asceci formy i dietetycy kina, more is more”. A obok nich jeszcze zestaw krótkich metraży – zaskakująco awangardowych w formie – biologicznych filmów z Wytwórni Filmów Oświatowych „Życie to ruch, kino to śmierć”. To gościnny program Michała Matuszewskiego z jego wstępem i wykładem opartym na pracy badawczej autora wyboru.

Voguingowy musical, przyrodnicze sci-fi i powrót Denisa Côté

Jedną z najbardziej zaskakujących propozycji wydaje się przebój tegorocznego Berlinale, film Reas (hiszp. Królowe) argentyńskiej reżyserki i artystki Loli Arias – dokumentalny musical o więźniarkach. Brzmi jak szaleństwo? Ale jest w nim metoda – reżyserka zaprosiła byłe więźniarki, by wytańczyły i wyśpiewały, w rytm ulubionych przez siebie gatunków muzycznych, osobiste historie i marzenia o życiu po odsiadce. Powstało brawurowe dzieło łączące punkową energię z voguingiem i socjologicznym namysłem. – Wydaje się, że film dziejący się w więzieniu to będzie dół i dramat, a tymczasem jest to prawdziwa emocjonalno-wizualna petarda – mówi Ewa Szabłowska. – Na jego podstawie Arias zrobiła też z bohaterkami filmu spektakl, który ma premierę na tegorocznym festiwalu teatralnym w Awinionie, czyniąc z tego musicalu swoisty projekt społeczno-resocjalizacyjny.

Kolejny nietuzinkowy film hiszpańskojęzyczny Frontu Wizualnego to uhonorowana nagrodą krytyków filmowych FIPRESCI w Berlinie Ludzka hibernacja hiszpańskiej artystki wizualnej Anny Cornudelli Castro. Co by było, gdyby to ludzie, a nie zwierzęta, zapadali w zimowy sen? Jak bardzo zmieniłaby się Ziemia? – To eksperyment nie tylko filmowy, lecz także mentalny – uważa kuratorka. – Każe nam skonfrontować się z sytuacją, w której to ludzie muszą poddać się przyrodzie. Nakręcony w immersyjny sposób, oparty na odgłosach, sugestywnych obrazach – sprawia, że czujemy go niemal we własnym ciele.

Na Nowe Horyzonty wraca też filmem Mademoiselle Kenopsia znany tutejszej publiczności Kanadyjczyk, Denis Côté. To reżyser, który kręci wysokobudżetowe art house’owe kino popularne na zmianę z osobistymi eksperymentami tworzonymi w kameralnym zespole. Do tego drugiego nurtu należy tegoroczna premiera, która karmi się tytułowym słowem „kenopsia”. To wymyślone przez lingwistę Johna Koeniga pojęcie określa niepokojącą, dziwną atmosferę, która panuje w opuszczonej, niegdyś wypełnionej życiem przestrzeni. W takie właśnie miejsce Côté przenosi widzów i tę „duchologiczną” przestrzeń – połączenie porzuconego szpitala, kościoła, może biura – zwiedza wraz z jego strażniczką i jedyną mieszkanką.

Hybrydyczne dokumenty o Marii Lassnig i Freudzie

Film Sypiając z tygrysem Anji Salomonowitz to zwieńczenie wieloletniego projektu reżyserki (na który składały się też krótkie metraże), poświęconego twórczości wybitnej austriackiej malarki Marii Lassnig, jednej z najważniejszych artystek XX wieku. Prawdziwa historia Lassnig, opowiadana w rozdziałach zbudowanych wokół epizodów z jej życia, stanowi bazę dla przyjrzenia się artystycznym kobiecym biografiom w świecie sztuki zdominowanym przez mężczyzn. Ewa Szabłowska: – Z jednej strony Maria była świetną malarką, a od pewnego momentu też eksportową artystką, z drugiej strony – podlegała bezwzględnym regułom gry narzucanym przez rynek sztuki, ukazany w bardzo ironiczny sposób.

Co ciekawe, od dzieciństwa po starość gra ją jedna aktorka, Birgit Minichmayr, i jest to kreacja wybitna. Ten intrygujący formalnie film wymyka się zgranym kliszom klasycznego biopicu i rzuca nowe światło na miejsce kobiet w sztuce (wciąż niedoszacowane).

Z kolei Mojżesz to dokument „całkowicie zwariowany”, jak o nim pisano, a także swego rodzaju psychoanalityczny esej o samym twórcy psychoanalizy, Zygmuncie Freudzie. I o Mojżeszu, bohaterze ostatniej książki badacza, wydanej u zarania wojny w 1939 roku. Para fińskich artystów Jenni i Lauri Luhta bierze tę książkę na warsztat, dekonstruuje ją i analizuje, ale w pewnym momencie porzuca Mojżesza, by skoncentrować się na samej postaci Freuda. Wciela się w niego artystka – co w kontekście męskocentrycznej freudowskiej teorii psychoanalizy zakrawa na przewrotny żart twórców. Ten szalony, erudycyjny projekt w istocie bada, jak łączy się ze sobą sfera teorii naukowych, mitów i kultury z brutalnym kontekstem politycznym świata u progu II wojny światowej.

czytaj cały artykuł na łamach Vogue


czytaj także
Polecamy Dobre rzeczy o dobrym kinie. Polecamy audycje Radia RAM 26/07/24
Polecamy Halo, tu Francja! Posłuchaj podcastu SpoilerMaster o „Playtime” 26/07/24
Program 27 lipca: Sobota na festiwalu 27/07/24
News Koniec? Skąd. Jest jeszcze wiele do odkrycia. Sobota na festiwalu 27/07/24

Newsletter

OK