California City – niedokończone miasto, niedoszła metropolia. Idea, która nie oblekła się w konkret. Na pustyni wytyczono siatkę ulic, ale nie ściągnęły tam spodziewane tłumy. Obecnie, kilka dekad później, na rozległym obszarze mieszka garstka ludzi, w tym młody czarnoskóry mężczyzna Lashay T. Warren, przybysz z Los Angeles. Dokument jest zapisem jego codzienności w tym dziwnym, widmowym miejscu, pełnym pustych przestrzeni i gejzerów tryskających z pękniętych rur. Mający za sobą burzliwą przeszłość mężczyzna przypomina duszę, która aż do odwołania musi pracować, uczyć się i znosić nudę w słonecznym czyśćcu. On sam jednak woli widzieć w sobie następcę amerykańskich pionierów. Podobnie do nich próbuje odcisnąć własne piętno na zdziczałym terytorium – nazywa po swojemu góry i ulice, wymyśla też nową, specjalną nazwę dla całego Cal City.