A pamiętacie, jak 25 lat temu… Spokojnie, na to jeszcze przyjdzie czas. Przed nami jubileuszowa edycja festiwalu i z tej okazji przygotowujemy niespodzianki, dzięki którym będziemy mogli spojrzeć na historię Nowych Horyzontów.
Dziś jednak kierujemy Waszą uwagę na to, co przed nami, a co jednocześnie charakterystyczne dla naszego festiwalu: poszukiwanie nowych, odważnych, bezkompromisowych tytułów, które zdobyły uznanie na najważniejszych wydarzeniach filmowych świata. Rozpoczynamy sprzedaż karnetów na 25. Międzynarodowy Festiwal Filmowy BNP Paribas Nowe Horyzonty (17-27 lipca we Wrocławiu, do 3 sierpnia online) i ujawniamy pierwsze tytuły, które zaprezentujemy premierowo w Polsce, a później wprowadzimy do dystrybucji kinowej jako Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.
Na wrocławskich ekranach będzie można zobaczyć zdobywcę Złotego Niedźwiedzia na Berlinale – Sny o miłości (Dreams [Sex Love]) Daga Johana Haugeruda, laureata Nagrody Specjalnej Jury na festiwalu w Wenecji; Kwiecień (April) Dei Kulumbegashvili oraz wyróżnionego w Wenecji Pawia zwyczajnego (Peacock) Bernharda Wengera. To dopiero początek dobrych informacji: w najbliższych tygodniach będziemy prezentować kolejne filmy, które znajdą się w programie 25. MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty (łącznie na festiwalu zobaczymy ponad 200 tytułów). 6 maja rozpocznie się sprzedaż akredytacji dziennikarskich i branżowych. Pełny program ogłosimy 1 lipca.
Festiwalowy karnet to niezmiennie najlepsze rozwiązanie dla wszystkich osób, które chcą najpełniej doświadczyć Nowych Horyzontów: karnetowiczki i karnetowicze będą mogli wziąć udział w maksymalnie 50 seansach. Liczba karnetów jest limitowana, dlatego warto nie zwlekać z zakupem. Warto także dołączyć do grona osób posiadających Kartę Visa Filmowa Banku BNP Paribas – naszego nowego partnera tytularnego. Dzięki niej można kupić karnety o 100 zł taniej, a później także tańsze bilety na pojedyncze pokazy w kinie oraz dostępy do filmów w ramach festiwalu online.
Dowiedz się więcej o zniżkowej ofercie 25. MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty
Trzy różne filmy, które łączy (co najmniej) jedna cecha: znakomita, autorska jakość, potwierdzona uznaniem widzów i krytyków na Berlinale oraz na MFF w Wenecji. O nowościach w programie opowiada Małgorzata Sadowska, dyrektorka artystyczna Nowych Horyzontów.
Zwycięzca ostatniego Berlinale, ciepły i delikatny jak moherowy sweterek, film o pierwszej miłości, która potrafi też zranić niczym ukłucie szydełkiem. Bohaterką opowieści Haugeruda jest wpatrzona w nauczycielkę 17-letnia Johanne. Przyspieszona edukacja w szkole uczuć owocuje pracą domową zadaną samej sobie: Johanne tworzy kronikę miłości i pożądania. Ile w tych zapiskach prawdy, a ile młodzieńczej fantazji? Sny o miłości są zarazem bezwstydnie romantyczne i przenikliwe w portretowaniu współczesnego miłosnego dyskursu. Z ducha rohmerowski film Haugeruda to także międzypokoleniowa rozmowa o uczuciach i pragnieniach, a także rzadki w arthouse’owym kinie obraz rodziny, która chroni i wspiera.
Film, który łączy realizm społeczny z body horrorem – gatunkiem, który rewelacyjnie sprawdza się dziś do opisu kobiecych doświadczeń (wystarczy wspomnieć Titane czy Substancję). Dea Kulumbegashvili, reżyserka prezentowanego na NH Początku, sięga po niego, by w brawurowym, radykalnym Kwietniu penetrować ciała i dusze. Choć jego bohaterką jest lekarka wykonująca aborcje, Kulumbegashvili zrobiła film o fundamentalnym prawie do życia, którego dzień po dniu pozbawia się miliony kobiet.
Kochający syn, lojalny przyjaciel, błyskotliwy kompan na wieczorne wyjście, najfajniejszy tata – Matthias sprawdzi się w każdej roli. Nic dziwnego, że ów przystojny, obyty, szarmancki pracownik jest podporą firmy wynajmującej na godziny dobrych synów, fajnych tatusiów, najlepszych przyjaciół. Paw zwyczajny, czyli nadzwyczajny debiut Austriaka Bernharda Wengera, to przebój weneckiego Tygodnia Krytyki; film, który zapewni doborowe towarzystwo, humor z najwyższej półki, błyskotliwy społeczny komentarz i dawkę – taką w sam raz – refleksji o zagubionej tożsamości. Nie dość, że jest ujmujący, inteligentny i dowcipny, to jeszcze świetnie wygląda – Paw… po prostu jest jak Matthias!