English

Zwrot ku naturze. Relacja Ewy Szabłowskiej z festiwalu w Rotterdamie

7/02/24
Zapraszamy do „Club Zero” – startują pierwsze pokazy filmu „Blisko” i „Cicha dziewczyna” nominowane do Orłów

Choć zimowy Rotterdam w dużej mierze skąpany jest w mroku, dla Nowych Horyzontów bije z niego światło. To właśnie na tym festiwalu znajdujemy wiele nieoczywistych pereł, które zasilają sekcje Trzecie Oko, Front Wizualny czy Odkrycia. Z tygrysiego festiwalu wróciła właśnie dyrektorka artystyczna mBank Nowe Horyzonty, Ewa Szabłowska i zachwyciła się związkami kina z naturą, które podczas tej odsłony holenderskiego festiwalu rozkwitły na niespodziewane sposoby. Zachęcamy do lektury relacji z 53. edycji wydarzenia.

Paradoksem może wydawać się, że tropikalne zwierzę jest symbolem zimowego festiwalu, odbywającego się w portowym mieście nad Morzem Północnym. Dni w Rotterdamie są krótkie, noce intensywnie ciemne i tylko rozsiane po mieście, świetlne tygrysy wytyczały drogę do kin. A tam odbywał się za niezwykły zwrot ku naturze! Raz przesycony kolorem jak zachód słońca i drinki w Acapulco w Dream Team – metakomedii o agentach Interpolu na tropie zabójczych koralowców, w reżyserii Leva Kalmana i Whitney Horn. Kiedy indziej melancholijny i romantyczny jak w Rei Tanako Toshihiko. W ręce tego młodego japońskiego reżysera powędrowała też najważniejsza nagroda festiwalu – Złoty Tygrys. Nastrój ambitnego debiutu Toshihiko przywodzi na myśl specyficzny rodzaj melancholii i wrażliwość kina Hamaguchiego, gdzie emocje są ukryte głęboko, a relacje międzyludzkie wydają się niezwykle kruche. Tam, gdzie zawodzą słowa pojawiają się proste i czułe gesty. A gdy życie z innymi staje się nie do wytrzymania, na ratunek przychodzi przyroda: śnieżny, cichy pejzaż Hokkaido.

Dream Team, reż. Lev Kalman, Whitney Horn

Zupełnie inną, choć równie mistyczną więź z otaczającą naturą oglądałam w Twittering Soul – obezwładniająco pięknym, pierwszym pełnometrażowym filmie litewskiego artysty wizualnego Deimantasa Narkevičiusa. Film zrealizowany został w formacie 3D – technologii, która wypadła z mainstreamu i hollywoodzkich widowisk i, co ciekawe, coraz częściej staje się narzędziem filmowych eksperymentów. W rękach Narkevičiusa 3D ma działanie magiczne: zmienia optykę, proporcje ludzi i przedmiotów, relacje przestrzenne i metafizyczne.

W rezultacie sielanka litewskiej wsi pod koniec XIX wieku staje się pełnym tłumionego niepokoju obrazem końca świata – pewnego świata, którego nie przemielił jeszcze XX wiek, nie rozłożyła na czynniki pierwsze psychoanaliza, a technologia czeka gdzieś na jego obrzeżach. W jego centrum pleni się roślinność i nadnaturalne moce, kamienie potrafią rosnąć, a woda odbija ludowe śpiewy i zaklęcia czarownic. Element grozy nie jest zarezerwowany dla zasnutych mgłami łąk – z równą mocą może objawić się w pełnym słońcu jak w Swimming Home, gdzie w skwierczącym upale greckich wakacji, w luksusowej wilii z basenem panuje mrok, przynajmniej w umysłach mieszkańców. Pojawienie się nieznajomej botaniczki, specjalistki od roślin trujących, zmienia dynamikę relacji rodzinnych z umiarkowanie dysfunkcyjnych na toksyczne. Ekscentryczny thriller, body horror, psychoanalityczna łamigłówka i ukłon w stronę „greckiej dziwnej fali” – film Justina Andersona jest jednym z najbardziej elektryzujących debiutów festiwalu i rozpoczynającego się roku.

Ewa Szabłowska


czytaj także
Nowe Horyzonty VOD „How to Have Sex”: gen Z, czyli smutek w raju 9/02/24
Podkast Pułapki uważności – słuchaj podcastu z Karoliną Sobańską wokół „Club Zero” 9/02/24
Nowe Horyzonty VOD „Cięcie!”, czyli zombie gryzie kino 2/02/24
Dystrybucja „Club Zero” w kinach już w ten piątek. Sprawdź, gdzie gramy 14/02/24

Newsletter

OK