Wydawałoby się, że w erze MeToo Hollywood wyciągnęło już lekcję z prezentowania kobiet na kinowym ekranie, a krzywdzące stereotypy odeszły do lamusa. Nina Menkes udowadnia jednak, że wiele niebezpiecznych mechanizmów od lat działa tak samo, nawet jeśli twórcy snują opowieści o „silnych bohaterkach”.
Już w przyszłym tygodniu w polskich kinach (na krótko!) zadebiutuje Brainwashed: seks, kamera, władza – błyskotliwy esej dokumentalny, w którym Menkes ukazuje kulisy tytułowego prania mózgu. Zaplanujcie wizytę w swoim lokalnym kinie – film będzie dostępny na wielkich ekranach tylko przez kilka dni lub w ramach pojedynczych pokazów specjalnych.
Brainwashed: seks, kamera, władza to ilustrowany fragmentami filmów wykład Niny Menkes, niezależnej reżyserki i akademiczki. W klarowny sposób objaśnia, jak podstawowe techniki filmowe pracują na rzecz uprzedmiotowienia kobiet na ekranie i jakie ma to konsekwencje dla całej branży oraz dla bezpieczeństwa kobiet w ogóle. Analiza warsztatowa prowadzi do wniosku, że niezależnie, czy mowa o klasyku sprzed kilkudziesięciu lat (Dama z Szanghaju, Okno na podwórze, Butch Cassidy i Sundance Kid), czy o współczesnej produkcji (Łowca androidów 2049, Życie Adeli, Wonder Woman) – nawet stworzonej przez kobiety! – to ABC języka filmowego niezmiennie reprodukuje patriarchalną wizję świata. W Brainwashed... wypowiadają się też inne reżyserki, ekspertki i działaczki na rzecz równouprawnienia w kinie (Geena Davis, Maria Giese, Joey Soloway, Ita O’Brien). Menkes przechadza się z tymi myślami po Cannes i przed wielkim ekranem sali wykładowej. Jej sylwetka i komentarz rozbijają pozorną neutralność scen, w których dominuje męskie spojrzenie. Znawcy twórczości Menkes twierdzą, że ona sama znalazła sposób, żeby przemówić do nas innym językiem.